poniedziałek, 29 lipca 2013

30 dni na szczupłe uda!



Nicolas Jaar - Mi Mujer



Lipiec praktycznie za nami, ostatni poniedzialek miesiąca. Jak w każdy, przydało by się zrobić podsumowanie moich zmagań. W zeszłym tygodniu planowałam wziąć się za dietę na 100% i przede wszystkim trzymać się z daleka od słodyczy! Udało się w 60%! Tzn. od poniedziałku do piątku dieta wręcz idealnie, natomiast reszta tygodnia to już osobny temat. Zaczęło się od piątku właśnie, cały dzień coś za mną chodziło, cały dzień byłam głodna, musiałam więc zaspokoić mój wilczy apetyt. Sobota i niedziela to okropny upał, a na upal najlepsze lody! I tak się posypało...

Od kiedy zaczęły się wakacje moja dieta ma wiele do życzenia. Ciągle pojawiają się okazje do grzechów, nawet upalny dzień jest pretekstem do zjedzenia loda, a przyjazd koleżanki do pochłonięcia ciasta! Tak źle jak w lipcu jeszcze nie było! Waga się trzyma, wogóle nie spada, ale na szczęście też nie rośnie:-)
W zasadzie moja figura jest już tą wymarzoną. W ubraniach wyglądam dobrze, nic mi nie wystaje, nigdzie nie uciska, nic nie wypływa. Wciąż jednak nie podoba mi się moje nagie ciało, także w bikini! O ile górna część ciała jest szczupła (wręcz koścista) to brzuch i uda, oraz pośladki psują całość. Wewnętrzna strona ud wisi, na brzuchu zwijają się faldy, a pośladki są płaskie...

Od dziś przez sierpień planuję zacząć walkę z udami, a konkretnie ich wewnętrzną stroną. Zaczynam swoją własną akcję "30 dni na szczupłe uda"! Przez 30 dni codziennie będę wykonywała ćwiczenia na tą część właśnie. Stworzyłam na youtube swoją playlistę ulubionych ćwiczeń na uda. Do tego dziś na blogu Katki, przeczytałam o jej zakwasach po wewnętrznej stronie ud po ćwiczeniach Miley Cyrus Workout: Sexy Legs . Zestaw znałam już z bodajże 1 edycji Treningowego Maratonu Blogerek i faktycznie z tego co pamiętam również miałam po nim zakwasy w tej części. Dobrze, że Katka przypomniała mi o tych ćwiczeniach:-) Zrobiłam je już dziś, także trening ud zaliczony! Ćwiczenia są bardzo fajne, upociłam się przy nich okropnie, ale to wina również strasznych upalów, przez które nie mam wogóle ochoty na jakikolwiek trening! I chyba lepiej go sobie podarować, bo boję się, że nie wyjdzie mi na dobre...
Wracając do mojej akcji; poznawszy (na nowo) Miley Cyrus Workout: Sexy Legs, zamierzam wkleić go pomiędzy ćwiczenia z mojej paylisty. Jeden dzień Miley Cyrus Workout: Sexy Legs + ćwiczenia na brzuch, a następnego moja play lista. Wszystko oczywiście poprzedzone orbitrekiem:-)


O planach dietowych nic nie piszę, bo taki nie robię. Źle mi to wychodzi! Staram się oczywiście jeść o wyznaczonych porach, dietetyczne, zdrowe posiłki, ale wiem, że kiedy przyjdzie mi ochota na loda to mu się nie oprę;-) Także narazie skupiam się na udach i ćwiczeniach wogóle, a dieta niech żyje własnym życiem:-)


I na koniec garstka motywacji!
Enjoy!





























środa, 24 lipca 2013

Poradnik Kobiecych Sylwetek





Dziś z rana na blogu mokah przeczytałam o bardzo ciekawej akcji:-) Akcja pod nazwą Poradnik Kobiecych Sylwetek, o której dokładnie przeczytać TUTAJ! Chodzi o to by każda chętna dziewczyna przesłała do mokah emaila ze zdjęciami swojej figury, opisem problmatycznych miejsc i tych, które uważacie za swoje atuty:-) Można napisać też jak walczycie ze swoimi mankamentami, jakie ćwiczenia wykonujecie i czy dają efekty:-) Należy podać też swoje wymiary i wiek. Kiedy nazbiera się kilka chętnych dziewczyn, mokah zrobi podsumowanie, a my dowiemy się jaką figurę posiadamy i wymienimy się doświadczeniami. Jakie ćwiczenia są skuteczne przy pracy nad daną partią naszego ciała, a jakie przynoszą odwrotne efekty:-)

Ja swoje zgłoszenie już wysłałam. Zrobiłam zdjęcia i opisałam swoje problemy. Myślę, że po podsumowaniu akcji zrobię również podsumowanie na swoim blogu. Podzielę się z Wami spostrzeżeniami i tym czego nowego dowiedziałam się o swoim typie figury.
Wszystkie zainteresowane dziewczyny zapraszam do wzięcia udziału w akcji. Zwłaszcza te, które mają problem z określeniem swojej sylwetki, a także te które o swojej sylwetce chcą dowiedzieć się więcej;-)
Bucha:-*




wtorek, 23 lipca 2013

Spóźnione podsumowanie!



Skunk Anansie feat. Maxim - Carmen Queasy



Obiecywałam podsumowanie wczoraj, ale okazało się, że mój M. urlop ma do dzisiaj i znowu nie miałam czasu przysiąść do nowego postu. Na reszcie wszystko wróciło do normy... jak narazie nic nie zapowiada żadnych imprez, spotkań rodzinnych itp., także łatwiej będzie mi trzymać dietę:-) Wczorajszy dzień był jak najbardziej na plusie! Dieta utrzymana w 100%, szerokim łukiem omijałam też słodycze i pierwszy raz od 2  tygodni mogłam w swoim kalendarzu zaznaczyć + w miejscu pod tytułem "dzień bez słodyczy";-) Jestem bardzo dumna z wczorajszego dnia bo pierwszy raz od naprawdę długiego czasu dieta była naprawdę dietą:-)
Waga cała czas waha się między 57.5 a 57.8kg. Na szczęście mimo dużych "odstępstw" od diety i słodyczowych napadów waga nie wzrasta, także pod tym względem szczęście wciąż mnie nie opuszcza;-)




Ostatnio mierzyłam się po dokładnie miesiącu czyli 10 lipca, dziś tak na szybko zmierzyłam się orientacyjnie, ale centymetry od ostatniego pomiaru nie drgnęły, więc podaję te z 10.


Jak widać po miesiącu wymiary tylko nieznacznie się zmniejszyły. Niestety nie chudną mi już wogóle łydki i dolna część ud. Szkoda bo moje łydy są grubaśne i bardzo mi przeszkadzają, a z tego co widzę wychodzi na to, że składają się już z samych mięśni. Uda zaczynają mi się podobać, zrobiły się umięśnione i jędrne, no i praktycznie nie mam cellulitu:-) Ale żeby nie bylo tak kolorowo ich wewnętrzna strona to moja zmora! 




Strasznie denerwują mnie fałdki, które wiszą po wewnętrznej stronie. Wygląda to okropnie, a nie wiem jak się tego pozbyć! Robię ćwiczenia na wewnętrzną stronę ud i zobaczę czy coś pomogą.



A może któraś z Was miała podobny problem i zna jakiś sposób by się tych fałdek pozbyć?

Poza udami wciąż walczę z brzuchem. Chciałabym żeby było już widać jakieś mięśnie, ale niestety mam wciąż za dużo tłuszczu. Także nie ma, że boli te 3kg trzeba jeszcze stracić!

Plany na ten tydzień? Ćwiczenia jak do tej pory; orbitrek, rower i ćwiczenia na uda i brzuch:-) Dieta, dieta i jeszcze raz dieta! Trzymam się tego co postanowiłam na początku diety; posiłki o stałych porach, tylko zdrowe i niskokaloryczne potrawy i żadnych, przeklętych słodyczy!

Niedzielny wyjazd nad jezioro był bardzo udany. Popływałam, powylegiwałam się na materacy, pojadłam grillowanych warzyw i karkówki;-) Pogoda dopisała, także nawet słoneczko troszkę mnie opaliło:-) Nie ma szału ale jak na pierwszy raz na słońcu nie jest źle;-) Mam nadzieję, że uda man się jeszcze w tym roku wybrać nad to jezioro na kilka dni, bo miejscuwa jest naprawdę świetna. 




W bikini czułam się jeszcze nie najlepiej. Mimo, że jestem szczuplejsza niż w zeszłym roku czy dwa lata temu, nie czułam się jak "super laska" ze zdjęć. Może gdybym byla trochę opalona bylo by inaczej,  nie wiem... Wiem natomiast, że przede mną jest jeszcze dużo pracy by zaakceptować i pokochać swoje nagie ciało:-)


Chciała bym jeszcze w tym roku tak prezentować się w bikini:-)
Enjoy!










niedziela, 21 lipca 2013

To będzie długi dzień...



Moloko - Be Like You


Znów minęło sporo czasu od ostatniego wpisu, strasznie zaczęłam zaniedbywać bloga. Ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie, a na swoją obronę mam tylko to, że są wakacje;-) Na szczęście (to wredne) mojemu M. kończy się z dniem dzisiejszym urlop i od jutra myślę, że wszystko wróci do normy. I będę miała w końcu czas dla siebie i dla bloga, porobię zdjęcia i pomiary i w końcu umieszczę kompletne podsumowanie.

Dzisiejszy dzień zaczął się bardzo wcześnie. O 4:00 mój M. wrócił z malowania mieszkania i kładąc się do łóżka obudził mnie. Niestety taką mam naturę, że jeżeli coś zbyt wcześnie mnie obudzi nie mam już szans na zaśnięcie. Próbowałam do 5:30 i dałam za wygraną, postanowiłam wstać i wykożystać jakoś ten fakt. Długo nie myśląc wskoczyłam w spodenki i bluzę z kapturem (dobrze, że ją wzięłam) i pognałam rowerem moją stałą trasę. Było cudnie! Słońce leniwie unosiło się nad drzewami, ptaki dawały czadu i żywej duszy po drodze. Na początku trochę zmarzłam, ale z każdą minutą było coraz cieplej i milej:-) Wróciłam po godzinie, ale w moim domu wszyscy dalej śpią, zaszyłam się więc na poddaszu, by nikogo nie obudzić swoją obecnością, zrobiłam jeszcze parę ćwiczeń na uda i brzuch i siedzę tak i piszę:-)

Wczoraj przyjechała moja BARDZO dobra koleżanka, na weekend. Wypiłyśmy parę piwek (ja po 2 miałam już dobrze) i pojadłyśmy szaszłyczków, sałateczek i chleba czosnkowego, o zgrozo! Czosnek czuję do tej pory! Ogólnie obudziłam się bardzo zmarnowana, z wciąż pełnym brzuchem i zapachem czosnku w ustach. Dlatego też rower miał mi pomóc pozbyć się tego ociężałego uczucia. Jest trochę lepiej, ale wciąż nie mam ochoty na śniadanie:-(
W planach na dziś jest wypad nad jezioro na cały dzień. Czekam tylko aż wszyscy się obudzą, zjemy śniadanko i zmykamy:-) Strasznie się cieszę bo (wstyd się przyznać) nie byłam jeszcze w tym roku nad żadnym jeziorem czy innym kąpieliskiem, także będzie to moja pierwsza kąpiel w tym roku! Pogoda zapowiada się wybornie, więc mam plan by cały dzień przeleżeć na materacu na środku  jeziora:-)

Jutro poniedziałek, tradycyjnie zrobię podsumowanie ubiegłego tygodnia i umieszczę moje aktualne pomiary. Od przyszłego tygodnia chcę wystartować z dietą na poważnie, bez "dni dziecka" i przedewszystkim bez słodyczy, z którymi do tej pory się nie uporałam! Wstyd! Ale o tym jutro... Bucha:*

Eh... jak pomyślę, że gdybym tylko spieła poślady i nie dała się pokusom mogłabym się teraz tak prezentować w bikini...;-)
Enjoy!












środa, 17 lipca 2013

Co słychać?



Nolan feat. Amber Jolene ~ Go Slow



Minęło strasznie dużo czasu od ostatniego wpisu... Niestety brak mi ostatnio czasu na komputer w tym na nowe wpisy i odwiedzanie ulubionych blogów. Lipiec zaczął się dość zajmująco, co rusz jakieś imprezy, odwiedziny i znów imprezy, no cóż taki urok wakacji i lata:-) Do tego tygodnia o diecie praktycznie nie bylo mowy, ciągłe imprezy i spotkania towarzyskie wiązały się ze słodyczowym boomem! I o ile śniadania i obiady były raczej dietetyczne to poza tym duża ilość ciast, lodów itp. zrobiły swoje. 
Na szczęście wciąż ćwiczę i treningów raczej nie opuszczam (może poza kilkoma, chyba dwoma, razami kiedy caly dzień błam poza domem). Ćwiczenia to coś co naprawdę polubiłam i dzień bez ćwiczeń to dzień stracony! Chyba jeszcze tylko one pozwalają mi nie zwariować;-) I przyznam, że jeżeli mam wolną godzinę wolę iść poćwiczyć niż siedzieć przed komputerem właśnie:-)

Waga trzyma się, ani nie spada ani nie roście (na szczęście)! Oscyluje w okolicach 57,5kg. Czyli mimo sporych grzechów jest dobrze. Mam przynajmniej dowód, że efekt jojo raczej mnie nie dopadnie;-)
Od początku tygodnia staram się jak mogę by trzymać się diety. Unkam słodyczy. Wychodzi różnie ale się staram;-) Przestałam liczyć kalorie. Zauważyłam, że doprowadza mnie to do przesady. Ten tydzień będę jadła na "oko" i zobaczę jak wyjdzie:-)

Jestem już właśnie po lekkim śniadaniu. Zmiksowane maliny z jogurtem naturalnym i płatkami jęczmiennymi. Pycha:-) Idę poćwiczyć! Bucha:*


A motywację jeszcze!
Enjoy!










poniedziałek, 8 lipca 2013

Sprawiedliwość mnie dopadła!


Gotan Project - Diferente



Dziś mijają dokładnie 3 miesiące od rozpoczęcia diety. Planowałam zrobić duże podsumowanie, zdjęcia pomiary itp. Ale niestety nic takiego nie dam razy zrobić bo mój M. wziął sobie spontaniczny urlop i nie mam jak zrobić tego podsumowania. Dlatego żeby już tak zupełnie nie zostawiać bloga bez żadnych wieści odemnie zrobię szybie podsumowanie tygodnie:-)
No i niestety nie mam dobrych wieści! Tydzień rozpoczął się nie najlepiej pod względem diety, najpierw grzeszki  słodyczowe, a potem we wtorek urodziny mojego M. Ale od środy miałam się poprawić i nie jeść nic słodkiego! No i jestem średnio zadowolona z mojej silnej woli. Cieszę się, że nie skusiłam się na nic słodkiego w pracy bo to tam właśnie jem najwięcej słodyczy, ale nie mogłam odmówić kawy z lodami u koleżanek. Ogólnie dni bez słodyczy zaliczone 2/5. No i wczorajszy dzień to totalna dietetyczna klapa! Byłam wczoraj na ognisku w sąsiedzkim gronie i pojadłam i popiłam... Ale nie zamierzam sobie tego wypominać, dawno nie piłam piwa, a kiełbasy z grilla nie jadłam w tym roku jeszcze wcale. Dziś się trochę źle czuję i pierwszy raz nie mam ochoty na śniadanie, więc go jeszcze nie jadłam. Ale zaraz sobie zrobię;-)
Poza tymi grzeszkami dieta zaliczona tylko przez 3 dni, wszystko przez imprezki na których nie potrafię sobie odmówić niczego!
Na szczęście ćwiczę i to codziennie! Orbitrek mieszany z ćwiczeniami na rzeźbę. W niedzielę (30.06) odbył się 4 Maraton Treningowy Blogerek, od razu wiedziała, że w niedzielę nie dam rady go zrobić, przełożyłam go więc na czwartek. Nie pisałam o tym wcześniej w osobnym poście bo nie ma tak naprawdę o czym. Zrobiłam tylko kilka ćwiczeń i całość zajęła mi tylko 40 minut, nie ma więc czym się chwalić:-( Z ćwiczeń zrobiłam rozgrzewkę, Mel B na nogi i pośladki i ćwiczenie na ramiona z blondynką;-) 

Do tego wszystkiego waga przestała mnie lubić i sprawiedliwość mnie dopadła! O ile do tej pory mimo grzechów zawsze pokazywała jakiś spadek to tym razem nie była dla mnie łaskawa. Teraz nie tylko nie spadła, ale pokazuje o 0.2kg więcej niż w zeszłym tygodniu! A dziś rano nawet o 0,5kg więcej, ale to chyba przez wczorajsze ogniskowe obżarstwo! Także startuję od dziś z wagą 58,3kg.

Niestety ten tydzień nie zapowiada się lekko! W środę siostra ma urodziny, przyjeżdża moja ulubiona ciotka Magda, mój M ma urlop, a w niedzielę przyjeżdża babcia. Zapowiada się mnóstwo jedzenia i okazji do grzechów. Jak tu trzymać dietę i schudnąć ten kilogram!? 

Ale miksika motywacji sobie nie odmówię!
Enjoy!